Opinie kursy bioterapii - Kursy bioenergoterapii Metoda Zdenko Domancica

Przejdź do treści

Opinie kursy bioterapii

Martyna Fon Zvegelj
PODZIĘKOWANIA I KOMENTARZE PO KURSACH
nauki Met. Zdenko Domancica Bioenergoterapia

Kiedy jechałam do Warszawy na kurs byłam bardzo słaba, bez Energi. Każdy dzień był dla mnie wielkim wyzwaniem. Stwierdzono u mnie stwardnienie rozsiane, którego efektem był niedowład prawej nogi co się cofneło oraz bardzo uciążliwe parzenie i pieczenie na skórze prawej strony pasa. Trudne doświadczenia mocno osłabiły mój układ nerwowy i na najdrobniejsze rzeczy reagowałam i ja i mój organizm natychmiastowo. Było źle i modliłam się żeby mieć energię, by przetrwać kurs i móc ćwiczyć. Pierwszego dnia dowiedziałam się, że również będę leczona metodą Domancica -  nie macie pojęcia jaką poczułam wdzięczność. Po pierwszym dniu nauki i leczenia czułam jak każda komórka mojego ciała wibruje uczucie wręcz nie do opisania, rozluźnienie i senność. Spałam bardzo długo. Po drugim dniu nauki i leczenia kiedy przebrałam się na wieczór zorientowałam się, że nciągnęłam obcisłe getry na pas a on nie piecze/parzy - uczucie od 2,5 lat zapomniane. Popłakałam się oczywiście, bo ból z którym się zmagałam był niejednokrotnie nie do zniesienia. Po całym kursie dostałam jeszcze okres a ja czułam się w najgorsze jego dni lepiej niż kiedy kolwiek wcześniej.
 
Jestem niezmiernie wdzięczna Martynko i Denis Wam za to jak ważną i piękną wykonujecie pracę, jak zmieniacie tym samym świat i świadomość ludzi a przede wszystkim jak wpłyneliscie na moje życie i zdrowie. Po powrocie do domu Denis mówił żeby nie czekać tylko działać i robić terapię bo wtedy utrzymam obecną energetykę ciała, więc długo nie myśląc przemachałam zaraz synka, którego bolała głowa i który powiedział: "mamo, ale jak to tak odrazu przestaje boleć?" -"...hmmm no tak" 😃 odpowiedziałam i zabrałam się za córunię. Od dawna szukałam jakiegoś kursu bioenergoterapii ale albo czułam że coś jest za bardzo czary-mary, albo mało konkretnie, zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, albo nie wiadomo jaki musiała bym osiągnąć lewel duchowy żeby mieć jakieś efekty w uzdrawianiu no i jak leczyć żeby nie narażać siebie? U Domancica znalazłam wszystko, konkretnie i bez ryzyka.
 
Dziękuję za wszystko i z pewnością będę działać.  Ściskam Was bardzo mocno i do zobaczenia niebawem 🤗 Monika, kurs w Warszawie

Droga Martyno,
 
Przesyłam Tobie i Denisowi gorące pozdrowienia z pięknej Częstochowy. Jeszcze raz z całego serca dziękuję za edukację na kursie, było wspaniale. Miałam kilka pięknych chwil w życiu. Oto one: urodziłam syna, spotkałam partnera Grzegorza i ukończyłam prowadzone przez Was szkolenie. Można mój komentarz umieścić na stronie głównej szkoleń podając moje imię oraz miasto. Pozdrawiam gorąco, Barbara-Patrycja Karwat z Częstochowy  

Witajcie Kochani, szczególnie Ty Martynko!
To ja dziękuję za wspaniały kurs, za przekazanie tej bezcennej wiedzy, mądrości zdrowia i życia! Niesamowite było Was poznać - tak szczere, piękne i dobre Istoty. Wszyscy jesteście cudowni i każde z Was wniosło coś bardzo wyjątkowego w naszą naukę. Stworzyliście wspaniałą atmosferę do zdobywania wiedzy - bardzo przyjazną i serdeczną. Wy wszyscy, Mistrzowie Uzdrawiania nie tworzyliście wokół siebie sztucznych barier, nie stawialiście siebie na piedestale. Kontakt z Wami był szczery, bezpośredni i na luzie. Na kursie wszystko było dokładnie wyjaśnione, po wielokroć pokazywane. Nie było "głupich" pytań - na każde dostawaliśmy wyczerpującą odpowiedź. Pięknym doświadczeniem było uczestniczenie w terapiach, gdzie naocznie można było zobaczyć cud uzdrawiania i niesamowite reakcje pacjentów na Energię.

Niesamowitym przeżyciem jest odczucie działania psychokinezy, zarówno na sobie, jak i na drugiej osobie. To samo tyczy się oddziaływania na stopy. To są takie pierwsze namacalne i widoczne efekty działania Energii jakie zobaczyliśmy. To bardzo pomaga przy stawianiu pierwszych kroków. Dla mnie, kolejnym takim małym cudem, było wyciągnięcie bólu głowy, który pojawił się u mojej partnerki na ćwiczeniach praktycznych (po ogrzewaniu zatok). To było niesamowite! W domu staram się codziennie praktykować. Dotychczas zrobiłam 4-dniową terapię mężowi (na kręgosłup i na cieśń nadgarstka). Mówi, że jest lepiej. Próbuję też pomóc 2 moim roślinkom, ale tu muszę poczekać na efekty wizualne. "Męczę" też naszą świnkę morską, ale ona nie zwraca na to żadnej uwagi. :) Od jutra zacznę robić terapię synowi (na oczy - lekki astygmatyzm, i na zęby - trochę krzywe zęby, za wąska szczęka).
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie i mocno, mocno ściskam. Niech dobro, którym tak szczodrze się dzielicie z innymi, wróci do Was po trzykroć!!! Ewa, kurs w Biskupicach

Witaj Moja Kochana, nie udało mi się od razu odpisać, ale sercem i myślami cały czas byłam przy Tobie. Napisałam Moja Kochana, bo dla mnie nie jesteś tylko osobą, która prowadziła kurs, ale przez te cztery dni stałaś się dla mnie kimś bardzo mi bliskim i po prostu kochanym.
Już pierwszego dnia wiedziałam, że uczestnictwo w tym kursie, to coś najlepszego co mogło mi się przydarzyć. Spotkałam bardzo dobrych i przemiłych ludzi, myślących i czujących podobnie. Przez cztery dni czułam rozpierającą mnie radość, że uczę się Metody Domancica
i że będę mogła pomagać innym. Ta radość dalej jest w moim sercu. Martynko jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. Prowadziłaś seminarium z dużym zaangażowaniem i szczerością. Czułam, że jest to faktycznie Twoje powołanie, a nie tylko wykonywany zawód. Tak samo Denis i Ania.
Proszę przekaż im pozdrowienia ode mnie. Udało Wam się stworzyć wspaniałą atmosferę. Stosujemy terapię razem z Hanią na sobie nawzajem i na członkach rodziny. Jest nam dużo łatwiej, że obie jesteśmy po kursie. Wspomagamy się nawzajem. W bólach głowy, nadciśnieniu i problemach z zatokami od razu były efekty. Prowadzę firmę, brak mi wolnego czasu. Chciałam dopiero później - na emeryturze pomagać innym ludziom (nie członkom rodziny). Zacznę więc pomagać już teraz, chociaż ciężko będzie to pogodzić z pracą. Widocznie tak miało być. Najważniejsze to jest to, co mówiłaś - chcieć pomóc. Robiąc terapię mam przed oczami Twoją postać i przypominam sobie, jak to robiłaś. Jeszcze raz bardzo Ci za wszystko  dziękuję, a zwłaszcza za dobre serce, które wszystkim okazujesz. Pozdrawiam serdecznie, Ula z kursu w Sopocie

Od momentu, kiedy zetknęłam się z metodę uzdrawiania Zdenko Domancica, byłam głęboko przekonana o tym, że muszę się zapisać na Wasz kurs. Cały czas czułam, że to jest dobra decyzja. Uczestnictwo w kursie tylko mnie w tym utwierdziło. Teraz już wiem, że to było jedno ze wspanialszych doświadczeń w moim życiu i według mnie najcenniejsza wiedza jaką w życiu zdobyłam. Te cztery dni kursu, to był wspaniały czas i niesamowite doświadczenie, które pozostanie ze mną na zawsze. W trakcie kursu czułam wewnętrzną radość, takie uczucie jakbym się cały czas uśmiechała od środka. Myślę, że można to nazwać po prostu uczuciem szczęścia. Ciężko jest mi wyrazić słowami te wszystkie pozytywne uczucia, jakie mi towarzyszyły na kursie. Z perspektywy czasu mogę nawet powiedzieć, że wierzę w to, że nie bez powodu doświadczyłam problemów zdrowotnych.
Gdyby nie one, to nigdy bym nie zaczęła szukać (w akcie desperacji) pomocy u bioenergoterapeuty. Nigdy też nie miałabym okazji przekonać się na sobie o skuteczności tej metody, a  w następnym kroku nie pomyślałabym o tym, że sama też mogłabym nauczyć się tej metody, żeby pomagać innym.
Dzięki tej metodzie odkryłam też duchową stronę życia, która przez mój racjonalny sposób myślenia była do tej pory odrzucana.

Dziękuję Tobie, Denisowi i Ani za dzielenie się wiedzą. Lepszych trenerów nie byłabym w stanie sobie wymarzyć.
Uczycie z wielką pasją, co sprawia, że każdy dzień kursu był niezapomnianym i cudownym przeżyciem. Po kursie został we mnie zapał, by zacząć praktykować już od następnego dnia. Praktykujemy z mamą na sobie nawzajem. Robiłam też skutecznie mężowi terapie na zatkane zatoki, a siostrzeńcowi terapię na  odporność. Zostałam też poproszona przez koleżankę o pomoc przy bólu głowy. Dziękuję Martynko raz jeszcze z całego serca za ten wspaniały czas spędzony w Waszym towarzystwie. To był dla mnie zaszczyt móc Was poznać i od Was się uczyć. Jestem pewna, że jeszcze nie raz się w życiu spotkamy 😊 Pozdrawiam ciepło, Hania kurs w Sopocie

Ja i mój syn byliśmy,jesteśmy i będziemy pod ogromnym wrażeniem kursu i twojej włożonej pracy,wiedzy,osobowości które uczyniły z tego kursu niesamowite przeżycie duchowe.Kurs w niektóre dni wyciągał z nas resztki sił bo było tyle wiedzy ale i tak wszyscy byli bardzo ciekawi i mam wrażenie ze wciagalismy tą wiedzę już poza      zmysłowo bo  nasz mózg już zaczynał strajkować.Pod koniec kursu nikt chyba nie chciał żeby ten dzień się skończył.Bylismy  smutni ale tez otwarci na nowe doświadczenia.Duzo uczestników zżyło się ze sobą i czuliśmy się jak dobrzy znajomi czy tez rodzina. Pokazalas nam inny energetyczny świat  do którego możemy mieć dostęp i mam  nadzieje ze ta wiedza  w każdym przypadku zaowocuje.
Mowa końcowa Denisa była cudowna i pokazała odpowiedzialność z która trzeba się zmierzyć wykonując tą profesje. Podziękowania dla Ani iPauliny które były urocze i pomagały nam ślepcom na początku naszej drogi. Pozdrawiam bardzo gorąco i niech Moc będzie z wami .Dziękuje  !!!!
               Jestem wdzieczna za was i nowe doświadczenia, Basia Springer i Fabrizio Springer

Chciałam Wam podziękować za te 4 dni warsztatów cudów. Był to naprawdę najlepiej spędzony czas jaki mogłam sobie wymarzyć, a spotkanie Was na mojej drodze rozwoju było darem od losu. O metodzie Domamcica dowiedziałam się z yt od Bartka. Zaciekawił mnie opowieścią o metodzie, o jej skuteczności o tym, że jest uporządkowana i miarodajna. Pomyślałam pojade do Bled. Zobaczę na własne oczy twórcę i poczuję atmosferę i energię tego miejsca. Zapisałam sie na warsztaty do Słowenii, ale nie mogłam na nie pojechać. Coś jednak nie pozwalało odłożyć mi tego tematu na półkę, więc postanowiłam pójść na szkolenie do Was. Skoro tak ciepło ludzie wypowiadają się o Martynie i Denisie to widocznie tak ma być. Idąc wiedziałam, że potraficie nauczyć i przekazać narzędzie w wyjątkowej atmosferze. Niektóre osoby pisały o wewnętrznej przemianie, ale to dosyć indywidualna sprawa,więc nie nastawiając się na wielkie oczekiwania postanowiłam tego dotknąć i poczuć. 4 dni zleciały szybko.Dużo się nauczyłam i od czasu powrotu zaczęłam czytać o Qi kungu i ćwiczyć rano. Denis pokazując sposoby zageszczania energii wreszcie namacalnie wyjaśnił siłę wszechświata.

Wróciła do domu trochę oszołomiona, zmęczona z głową parującą od wiedzy , chęci, energii i szczęścia. Usiadłam sobie rano w poniedziałek przy kawie i zaczęłam dumać co takiego się wydarzyło przez ostatnie dni. Kawa nie była smaczna. Po raz pierwszy od wielu lat wylałam połowę kubka do zlewu. Poczułam taką wdzięczność do Was i losu, że Was spotkałam. I myślę, że dobrze się stało, ze nie pojechałam do Bled. Potrafiłaś Martynko z taką miłością mówić o Domancicu i jego idei, że trudno było się w niej nie zakochać i nie poczuć jej mocy w miłości do świata i ludzi.Ewidentnie na swych "ambasadorów" wybiera najlepszyh z najlepszych.Jesteście po prostu doskonali we wszystkim co robicie, a Ty Martynko jesteś urodzoną nauczycielką. Nie wiem do końca co zmieniliście w mojej głowie ale wróciłam inna. Spokojniejsza, pełniejsza i pewniejsza ze to w którą stronę idę ma sens.Wyrysowała się sama, ścieżka zmian w moim życiu dając power na kolejne kroki. Dużo w sobie ostatnio zmieniłam i przewartościowałam i teraz wiem, że ma to logiczny sens i konsekwencję. Zawsze chciała pracować z energią miłości i do tego etapu dotarłam. Robienie terapii jest tak magicznym czasem, że chce się śpiewać. Walczę jeszcze z kanciastością ruchów i pytaniami napięte - luźne, ale sam proces daje tyle radości jakby malowało się świat na nowo. I chociaż wiem, ze świata nie zbawię, to chociaż kawałek pomaluję w kolorze tęczy. To były magiczne 4 dni i każdemu życzę, żeby trafił właśnie w Wasze ręce, bo jesteście trochę jak pas startowy do czynienia dobra mnożonego przez kolejne serca. Bardzo Wam dziękuję. Było dla mnie zaszczytem poznać tak wspaniałych ludzi i nauczycieli :)
Buziaki Julietta (kurs w Warszawie)

Chcę podzielić się z Toba odczuciami po kursie i bardzo ciężko mi to wyrazić jakimikolwiek słowami. Tak jak ktoś już napisał, faktycznie wyszłam zmieniona i po spotkaniu z Wami każdy się zmieni. Mimo, ze nauczyłam się niby tylko pracy z energia i dowiedziałam więcej z medycyny, to jestem wewnątrz niesamowicie spokojna. Cos od Was dostałam wspaniałego, najwartościowszego dla mojego rozwoju, ale nie bardzo umiem to nazwać :-)
Kochani, dziękuję za to, ze dzielicie się tak chętnie swoja ogromna wiedza i doświadczeniem, dziękuję za inspiracje do dalszego rozwoju. Za uświadomienie, ze pomagać może każdy i nie musi mieć specjalnego daru do uzdrawiania. Wystarczy mieć dobre intencje i chcieć pomagać. Wasza postawa i postawa Zdenko jest wprost zdumiewająca. Dotyka bezpośrednio Duszy :-) Ten kurs ilekolwiek by nie kosztował, jest zdecydowanie bezcenny. W/w wartości nie da sie kupić. A jak ktoś myśli, ze już wszystko ma, wie i umie w tej dziedzinie, to polecam ten kurs :-) Ogromnym zaszczytem było Was spotkać. Dzięki Bogu dotarłam do tego miejsca! bo pewnie gdzieś tam je kiedyś sobie sama zaplanowałam :-D Wszechświat Wam zwróci cale to dobro, które od Was wszyscy otrzymaliśmy <3
Dziękuję Wam z całego serca! i z pewnością już zawsze tam będziecie u mnie :-)
pozdrawiam serdecznie,
Dorota (kurs w Warszawie)

Na wstępie wielkie dzięki za super profesjonalny kurs, jesteś urodzoną nauczycielką. Wasze osobowości oczarowały wszystkich szczerym przekazem, świetnie przeprowadzonym szkoleniem, osobistą wibracją jak i rozpiętością świadomości Waszych umysłów. Później już czuliśmy się w tym sztucznym miejscu jak w domu (przypis – centrum konferencyjne). Na kursie wiele się nauczyłem, za co jestem Wam wdzięczny. Od momentu skończenia szkolenia robię terapie 6 osobom i efekty są zaskakujące, wręcz nikt nie może w to uwierzyć, ze aż tak szybko to działa. Mama mojej dziewczyny cierpi na b. zaawansowaną demencję od 2 miesięcy nie mówi i jest osowiała. Po zabiegu zaczęła wypowiadać pełne zdania jest ewidentnie pobudzona, nawet chciała wstać z wózka. Jest z nią teraz bardzo ułatwiony kontakt. Mojej dziewczynie Anuli wyleczyłem rwę kulszową. Moje Mamie przeszły bóle reumatoidalne. Rodzina mówi, że osoba, która to usystematyzowała powinna dostać nagrodę Nobla. Osobiście mam wielką frajdę z wykonywania tego, bo jest to mniej meczące niż cokolwiek innego, co dotąd robiłem. Dziękuje raz jeszcze za przekazaną mi ogromną wiedzę i to w tak krótkim czasie. Pozdrawiam was ciepło i do zobaczenia,  Maciej Dobrowoski (kurs w Warszawie)

Zamierzałam właśnie zabrać się za napisanie kilku słów refleksji na temat kursu w Warszawie. Otworzyłam komputer, mam na nim zainstalowane ruchome tapety, wyświetlają mi się różne, zmieniające się motywy: zwierzęta, widoczki, grafika itp. I wiesz, co otworzyło się tym razem: widok cudownego jeziora, na nim wysepka z kościołem i obok napis: Ile stopni będziesz musiał pokonać, aby dotrzeć do XVII-wiecznego kościoła na tej wyspie? Czy potrafisz wyobrazić sobie chłodne powietrze nad tym jeziorem? Tym miejscem, które „przypadkowo” pokazało się na mojej tapecie była wyspa Blejski Otok…
Slajdów, które można zobaczyć pod linkiem, do którego przypisana jest tapeta, jest 45. Dla mnie wyświetliło się właśnie to :)
Wróciłam z Warszawy z inną energią. Ból w stopie nie odpuścił nawet na milimetr, ale jakie ma to znaczenie, skoro wróciłam z inną głową? Głowa ta przyjechała do Warszawy pękająca od ciężkiej sytuacji stresowej, która zajmowała całą moja uwagę. Bałam się, że od tego wszystkiego mogę się ciężko rozchorować. Techniki relaksacyjne mówią: oddychaj, zatrzymaj swoje myśli (ale jak to zrobić, gdy nie jest się uduchowionym joginem, tylko zwykłym człowieczkiem???), inni powiadają: rozważ swój problem, napisz, czego się boisz, a może znajdziesz jakieś pozytywy, itp. Tutaj nikt nie pytał mnie o to, jaki to problem. Po prostu otwarł się przede mną inny świat, którego istnienie przeczuwałam tylko, a tu pokazał się on jako realny. Nie miałam do czynienia – co było dla mnie równie ważne – z osobami „nawiedzonymi” (cokolwiek to znaczy, zapewne każdy z nas rozumie, o jaki typ osobowości mi chodzi), Ty Martyno i Denis byliście znakomicie zgrana parą, podziwiałam przede wszystkim Twoją lekkość, dowcip, nie macie w sobie nic z „nadętych mistrzów”, w sposób otwarty dzieliliście się wiedzą. Za to wszystko bardzo Wam dziękuję.

Wróciłam do domu czując się silna i zrównoważona, ale także bardzo pogodna. Sytuacja, która wcześniej stanowiła ogromny problem, stała się pustym emocjonalnie elementem „tła”: owszem, wiem, że coś się dzieje, ale moje emocje w żaden sposób tego już nie dotykają. Jakiekolwiek będą rozstrzygnięcia w tym zakresie, nie są w stanie mnie zranić.

Powiedziałaś Martyno, że po powrocie inaczej będą reagować znajome zwierzęta i tak właśnie było. Kot – ciężko mi powiedzieć, bo koty zawsze są trochę „obrażone” i jakieś inne po dłuższej nieobecności, ale wyraźnie widać było odmienne zachowanie psów. W poniedziałek odwiedziłam swoją mamę, Nika zaczęła szczekać tak, jak na osobę obcą. Zanim Mama otwarła drzwi, mówiłam do suczki po imieniu, ale rodzaj szczekania nie zmieniał się. Mama otworzyła drzwi, suczka nadal reagowała jak na osobę obcą, ale zaczęła machać ogonem, a jej ciało wyrażało zdziwienie: „Niby ta sama, ale jakaś inna”. Mama skomentowała to: „No, coś podobnego! Co ona, nie poznaje cię?”. Pies teściów co prawda nie szczekał, jak na osobę obcą, ale zaczął mnie dokładnie obwąchiwać, czego nie robił nigdy wcześniej tak skrupulatnie, szedł za mną do kuchni i cały czas wąchał.

Poczułam się na nowo zakochana w swoim Mężu. Moje serce jest cały ten czas dla niego, ale czuję się tak, jakbyśmy się dopiero niedawno poznali, mam ochotę mu się podobać i flirtować z nim, moja energia natychmiast podziałała w ten sam sposób na jego zachowanie wobec mnie.

Podjęłam się terapii bolącego kręgosłupa mojego Męża, problem jest przewlekły i ciągnie się od wielu, wielu lat (przepuklina). Nie wiem, jaki będzie rezultat, bo nie jest to łatwa sprawa, zobaczymy. Robię terapię na odporność pani, która jest mistrzynią Reiki. Jutro zaczynam terapię koleżanki, która ma problem z ręką bolącą po wypadku.

Dzisiaj, idąc do Pani Jadwigi, zobaczyłam na chodniku babcię z tulipanami, miała 2 bukieciki żółtych i jeden duży, czerwony. Kupiłam 2 bukiety żółte, jeden do domu, a drugi dla Pani Jadwigi. Moje oczy uśmiechnęły się do dużego, czerwonego bukietu. Nieoczekiwanie babcia powiedziała: „Niech pani weźmie sobie ten duży bukiet za darmo, nie będę tu więcej stała”. Spojrzałam na nią i zobaczyłam dobre, szczere oczy. Powiedziałam: Dziękuję. Wie pani co, ponieważ pani dała mi te tulipany, to ja też chciałabym pani coś dać. Gdyby chciała pani wzmocnić swoje zdrowie, proszę do mnie zadzwonić, tu jest telefon. Babcia bez słowa patrzyła na mnie, a ja zgadując, o co się trapi, powiedziałam: Proszę się nie przejmować pieniędzmi, tu nie chodzi o pieniądze. I poszłam dalej. Nidy nie byłam tak szczęśliwa, Małgorzata (kurs w Warszawie)

Dziękuję Tobie Martyno i Denisowi za wspaniały kurs.
Kilka lat temu, kiedy osobiście korzystałam z pomocy bioenergoterapeuty byłam pod ogromnym wrażeniem, że człowiek może mieć takie umiejętności. Pomyślałam wówczas, że taki dar to wielki skarb i też bym chciała go posiąść. Nafaszerowany wiedzą dnia codziennego, jaką wbija się nam do głowy, umysł zablokował jednak to pragnienie. Po kilku latach okazało się jednak, że nie warto tak szybko rezygnować z marzeń i każdy może się wiele nauczyć.
W towarzystwie ludzi na kursie czułam się wprawdzie troszkę jak przysłowiowy żółtodziób, bo nie wszystko mi poprawnie wychodziło ale jestem bardzo zadowolona, że mogłam uczynić pierwszy krok w tym kierunku. Tak jak powiedziałam na kursie w obecnej pracy jestem tylko chwilowo bo od samego początku wiedziałam, że to nie to co chcę w życiu robić (a wiele osób ubiegało się o to stanowisko i bardzo mi zazdrości). Myślę, że teraz jest ta chwila by podjąć odważną decyzję i to zmienić zwłaszcza, że praca z pacjentami na wszystkich moich praktykach sprawiała mi zawsze radość. Czekam na rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Dorota Formaniak (kurs w Warszawie)

Kilka lat temu trafiłam na metodę Zdenko Domancica … zawsze myślałam, że to za wysokie progi. A jednak. Marzenia się spełniają. Nie wiem jak wyrazić moje uznanie dla wszystkich poznanych tam ludzi i poznana tam wiedzę. Najcenniejsza wiedza w moim życiu. Dziękuje jeszcze raz za wszytko. Dzięki Wam mogę się stać innym człowiekiem i uwierzyć w siebie i cały ten świat! Ania, Ostróda (kurs w Bledzie)

Uczestnictwo w seminarium potwierdziło moje wrażenie sprzed seminarium, które to wrażenie sprawiło, ze zapragnęłam w nim uczestniczyć: prostota, uczciwość i zwyczajnie chęć niesienia pomocy innym zarówno, jako podstawa samej metody jak i w sposobie jej nauczania. No i oczywiście - skuteczność! Jak wiesz, natychmiast wprowadziłam w życie naukę: moja przyjaciółka z ostrym zapaleniem w zwyrodnieniu stawu biodrowego codziennie do mnie dzwoni, żeby podzielić się wieścią, że noga praktycznie ją nie boli i jest w stanie normalnie funkcjonować. Już po pierwszych 2 dniach udało się zlikwidować bardzo silny, uporczywy ból w biodrze i w plecach, który dręczył ją również w nocy. A ja jestem bardzo szczęśliwa, ze mogłam jej pomoc i ze czuje sie dobrze. I za to jestem Wam wszystkim bardzo wdzięczna :) Co więcej  mam już umówione cztery kolejne osoby na różne terapie (sama nie wiem jak to się stało). Joanna, Włochy (kurs w Bledzie)

Oczywiście jak chodzi o moje wrażenie po seminarium I w Bled to jak najlepsze, choć porównując z Krainską Gorą to lepiej czułam się w tamtym Hotelu. Być może dlatego, że sala było na uboczu i miejsca było dużo więcej. Nikt nie zakłócal pracy bioterapeutom. W obecnej sali hotelu Lovec przytłaczające belki wiszące na suficie nie sprzyjały rozluźnieniu. Troszkę ciasno dla chorych no i uczących się. Natomiast poziom przekazu i informacji o metodzie jest bardzo profesjonalny. Grupa fantastyczna no i organizatorka również. Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Ciebie. Moje doświadczenia zaraz po powrocie: Córce usunęłam złe samopoczucie. Odczucie "rozbicia", ból głowy. Mężczyzna uskarżał się na rwę kulszową- po 1/2 h terapii mógł się zginać, ustąpił ból w okolicy krzyża, pojawił się uśmiech na jego twarzy. Syn- infekcja wirusowa (diagnoza lekarska) - po 1/2 h - poprawa samopoczucia, odblokowanie zatok, łatwiejsze oddychanie. Marta, Kraków (kurs w Bledzie)

Drugi stopień seminarium okazał się mniej intensywny, ale za to nauczyłam się więcej! Teraz podczas wykonywania terapii jestem bardziej pewna siebie. Doświadczyłam osobistej przemiany. Wiele nauczyłam się o sobie samej. Podczas tych 4 dni moje ego było nieustannie kwestionowane – otwierając mi szeroko oczy. Wciąż uczę się jak akceptować rzeczy takimi, jakie są - bez oceniania. Czuję, że zaszły cudowne zmiany i dopiero teraz – po drugim stopniu naprawdę rozpoczynam drogę ku uzdrawianiu bioenergią, bardzo dziękuję !!! Basia, Warszawa (Kurs w Bledzie)

Dopiero po powrocie do Londynu w pełni zorientowałem się co zostało mi ofiarowane oraz jak normalnym, ludzkim i wspaniałym uzdrowicielem jest Pan Zdenko Domancica. Praca i trud, który włożył, żeby ofiarować ludzkości możliwość tak skutecznego i efektywnego w działaniu uzdrawiania, zasługują na wielki szacunek. Jestem przekonany, że będę posługiwał się tą Metodą w leczeniu wszystkich potrzebujących, których spotkam na swojej drodze życia, i którzy zwrócą się do mnie o pomoc. Zawsze będę pamiętał i wspominał Twórcę tej Metody. Dołożę również wszelkich starań aby umożliwić innym pragnącym służyć ludzkości w dotarciu na seminaria do Pana Zdenka Domancica. Michał, Londyn (kurs w Bledzie)

Jestem po ogromnym wrazeniem , tego, czego doswiadczylam ....i pod Twoim! Dziekuje Ci za Twoja piekna obecnosc, swietne tlumaczenie, poczucie humoru i wielkie serce. Ogladalam Cie na youtube - w wywiadzie dla tv niezaleznej - gratuluję!  Pracujemy z Marzenka (przez ostanie 3 dni robilysmy wzajemna terapie, mamie tez zrobilam i synowi starszemu). Opowiadam o kursie najblizszym, tez wielu pacjentom, ktorzy sa b. chetni do doswiadczenia metody. Mysle o Tobie cieplo, jeszcze raz za wszystko dziekuje! Dorota (lekarz akademicki) (kurs w Bledzie)

Jestem bardzo zadowolona z kursu i ze zmian jakie się dzięki niemu we mnie dokonały. Na kursie czułam się fantastycznie. Była cudowna atmosfera i wspaniałe energie. Kurs był prowadzony w sposób ciekawy i zrozumiały. Zdobytą wiedzę wykorzystuję obecnie do pomocy najbliższym.  Serdecznie pozdrawiam, Luiza Kurczych (kurs w Warszawie)

Wiele godzin kursu zostało poświęconych na praktykę. Martyna jest niesamowitym nauczycielem, który rozwiewa wszelkie wątpliwości. Każdy, kto wyszedł z kursu, dostał narzędzie dzięki któremu może uzdrowić świat. Byłem już na wielu kursach poświęconych pracy z energią, ale dopiero po zakończeniu tego kursu mam odwagę by działać. Inne metody, a także nauczyciele, zostawiali po sobie wątpliwości – czy uda mi się, czy »zwykli ludzie« odczują moje oddziaływanie, czy to, czego się nauczyłem jest prawdziwe... Po kursie prowadzonym przez Martynę te wątpliwości rozwiały się. Każdy z kursantów odczuł na sobie działanie psychokinezy albo odprężające oddziaływanie na stopy. Wielkie podziękowanie należy się także Denisowi, który przy każdej próbie psychokinezy pilnował mojego napięcia w dłoniach oraz pokazywał techniki, które nabył z własną praktyką bioenergoterapeutyczną. Nie mogę nie wspomnieć o cudownych terapeutkach – Beacie i Paulinie, które pilnowały kursantów podczas praktyk i kierowały ich swoich wsparciem. Także osobiście chciałbym im podziękować za terapię którą na mnie wykonały. Początkowe rezultaty już widać! Na żadnym innym kursie nie spotkałem tak wielu osób poświęconych czynieniu dobra. Z niecierpliwością czekam na moment, gdy będziesz mogła poprowadzić drugi stopień w Polsce! Kamil  Yaroshuk (kurs w Warszawie)

Droga Martynko z wielkim żalem wyjeżdżałem z tej bajkowej krainy, w której przyszło mi przeżyć tak niepowtarzalne chwile. Spotkanie w jednym miejscu takiej ilości zupełnie niezwykłych ludzi na czele ze Zdenkiem, to przeżycie iście irracjonalne, a na pewno zostawiające ślad na cale życie. Czuje się całkiem odmienionym i wiem ze takie tez będzie moje życie od momentu, kiedy pierwszy raz zetknąłem się z tą grupą niezwykłych ludzi i z filozofia, która głoszą. Ciągle czuję te niezwykłą aurę, jaka otoczone jest to czarowne miejsce. Jestem jakby zanurzony w błękitnej mgle i bardzo mi z tym dobrze. Emanuje taka energia, ze mnie samego to zdumiewa. Potrafię patrząc tylko na bolące miejsce wyciągać z niego bol!!! To jakiś kosmos! Martynko kocham Cię wiesz o tym. Jestem Twoim Wielkim Dłużnikiem za to ze w ogóle jesteś, ze jesteś tak przyjazna ludziom i SPRAWIE. Od początku do końca bardzo ważna. Kamień milowy mojego życia. Już wiem, co mam robić, jaki sens ma moje życie. Zostało uporządkowane. Jest we mnie niewyobrażalny dla mnie do tej pory s p o k o j .To jest wspaniale I za to jestem właśnie wdzięczny i za to również Tobie Martynko pragnę bardzo, bardzo podziękować. Byłaś i na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci takim kochanym Dobrym Duchem polskiej SPECGRUPY. Dziękuję i przytulam Andrzej Wleklinski (kurs w Bledzie)

Z mojej strony również dziekuje za przemile spędzony czas i ogrom pracy który wkładasz zarówno w pomoc przy seminarium jaki propagowaniu metody Zdenka Domancica w naszym kraju. Jestem mile zaskoczony atmosferą jaka panowała na seminarium, nie spodziewałem się że poznam tyle fantastycznych osób, otwartych przede wszystkim na innych.
Podobne odczucia mam po obserwacjach podczas których mogliśmy śledzić przebieg bioterapii, poza pierwszym dniem gdzie masakrycznie rozbolała mnie głowa oraz prawe oko które dosłownie chciało wyskoczyć z bólu z głowy ...było naprawdę super, wróciłem tak naładowany energią że przejazd do kraju samochodem nie stanowił dla mnie uciążliwego obowiązku ( w drodze z Polski do Słoweni czułem się fatalnie bóle kręgosłupa i pleców dawały się w oznaki); Ten czas spędzony na seminarium, naprawdę pozostał mi w sercu i pamięci, o Zdenku nie wspomnę robił wrażenie swoja silną osobowością na każdym kroku :) ale tego akurat się spodziewałem;
Po powrocie do kraju zostałem rzucony na głęboką wodę, moje dzieci zachorowały na wirusowe zapalenie krtani, po diagnozie lekarza (ustaliliśmy że nie będziemy od razu podawać antybiotyku) ruszyłem ostro do pracy (odporność, lekkie grzenie i wyciąganie, sporo ppzytywnej), po 4 dniach syn Mateusz (lat 6) odzyskał mowę (nie mógł biedny śłowa wydobyć przez 3 dni) córka Weronika (lat 4,5) również doszła do siebie, kolejnego dnia po zakończeniu terapii byli naprawdę naladowani energią, zatem dalsze leczenie nie miało już sensu. Na dzień dzisiejszy praktykuje codziennie, rodzice są pod moja stałą opieką wraz z żoną i dzieciakami :) Skrypt jest super, pewnie życie i tak przyniesie przypadki przy których bez konsultacji z Tobą się nie obejdzie ;)
Reasumując DZIĘKUJE BARDZO i do zobaczenia na stopniu II; Piotr Chojnacki (kurs w Bledzie)

Dziękuję za skrypt oraz pomoc i tłumaczenie bez którego było by trudno.
Szkolenie bardzo fajne. Nareszcie zrozumiałem tę energię, która przepływała przeze mnie tylko jej nie rozumiałem. Mam takie wrażenie że nareszcie znalazłem to czego szukałem i jeszcze znalazłem odpowiedzi na wiele pytań i myślę że przestałem się bać i to jest chyba najważniejsze dla mnie. Bardzo się cieszę że tam byłem i bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że Ciebie spotkałem bo inaczej nie był bym tam gdzie powinienem. Jeszcze raz wielkie dzięki. Dla mnie jesteś świetnym ambasadorem metody Domančica w Polsce. Marek Rokita (kurs w Bledzie)

Dzień dobry, droga Martyno,
Z całego serca chciała bym jeszcze raz podziękować tobie za wspaniały kurs. Tą atmosferę, którą stworzyłaś dała nam możliwość otrzymania wyjątkowej wiedzy w spokoju i komforcie. Robiłaś to bardzo profesjonalnie i z ogromną miłością. Uważam, że ta miłość jest najważniejszym i niezbędnym warunkiem w naszej pracy bioenergoterapeuty. Poczułam to od razu i dla tego z chęcią i niecierpliwością czekałam na każdy następny dzień. Bardzo mi się spodobało, że dawałaś szczególne przykłady z własnego doświadczenia. A tak że z uwagą pilnowałaś jak robiliśmy techniki i o czasie komentowałaś. Jedynie brakowało mi miejsca i przestrzeni kiedy ćwiczyliśmy na sobie. Jeszcze te cztery dni były dla mnie bardzo ważne, ponieważ miałam kontakt z osobami posiadającymi wspólną świadomość i wiedzę w naszym wyjątkowym kierunku. Razem jesteśmy bardziej mocni i wolni! Wszystkim wielkie dzięki. Po kursie od razu w poniedziałek usunęłam migrenę kobiecie w pracy za 10 minut, powiem, że to zrobiło ogromne wrażenie na wszystkich. Najważniejsze, że ona do tego momentu nie ma bólu, który męczył jej kilka lat. Kilka razy robiłam terapię na odległość i też są dobre wyniki. W następnym tygodniu będę na odległości pracować z nowotworem i przerzutami. Tak, że cały czas coś się dzieje. Zauważyłam że po kursie zaczęłam inaczej pracować z metodami których używałam wcześniej. Coś zmieniło się jakościowo, Mariia Palus, uczestniczka kursu w Warszawie

Kochana Martyno! Bardzo, bardzo dziękujemy za cały trud związany z kursem, za świetną organizację, za to, że opanowałaś wielką wiedzę i że zechciałaś się z nami podzielić. Dbając o wszystkie szczegóły związane z wdrożeniem tego wszystkiego w życie, by było nam jak najłatwiej. Zaimponowałaś nam bardzo ogromną, dobrze ugruntowaną, uporządkowaną wiedzą, swobodą jej przekazywania, tak na luzie, z uśmiechem, z ujmującą szczerością. Kiedy przed laty chcieliśmy wziąć udział w kursie prowadzonym przez Zdenka, wydawałaś się osobą bardzo młodą, a cóż taka młoda blondynka może wiedzieć? Cóż, okazało się, że dobra jesteś. Wiem, że osoba, która tłumaczy, uczy się od osoby tłumaczonej najwięcej, bo na poziomie pozaświadomym, dzięki temu, że wiele godzin spędza w jego aurze, wiele kwestii z nim omawia, wyjaśnia, by dobrze przetłumaczyć, na to nakładają się potem własne doświadczenia. Wcale się nie dziwię, ze Denis Cię podziwia za całokształt - my z Mieczysławem też. (kurs w Warszawie)

Co do samopoczucia, to Mieczysław stwierdził, ze przestał pojawiać się ból kręgosłupa, który go niepokoił, jest pełen energii, rzucił się z radością w wir pracy w kieracie, a u mnie pojawił się ból po prawej stronie głowy, sama nie wiem, co mnie boli, czy ucho, czy zęby, czy oko, podejrzewam, ze nerw trójdzielny. Możliwe, ze to ta psychokineza, co to ja do niej podchodzę jak do jeża, a przecież tego się nie da pojąć normalnymi zmysłami. Jeszcze raz gorąco dziękujemy i Tobie i Denisowi, pozdrawiamy Was oboje serdecznie, wszystkiego dobrego, Marta i Mieczysław (kurs w Warszawie)

Prosiłaś o kilka slow od siebie, otoz kurs byl przede wszystkim bardzo wzruszajacy oraz okazal sie odpowiedzia na wiele pytan ktore sobie ostatnio stawialam. Wlasnie ksiazka przez Ciebie polecana o metodzie zachecila mnie do zapisania sie na kurs Domancica. Tak jak nardziny mojego syna wiele lat temu wywrocilo moze zycie do gory nogami, moge powiedziec ze rzeczy ktorych sie dowiedzialam i nauczylam na kursie wywolaly rowniez podobnie piorunujacy efekt. Cieszy mnie fakt de potwierdzaja sie teorie o wadze pracy pracy nad soba, wiary i pozytywnym mysleniu i ze wlasnie to sprawia ze  mozemy czuc sie lepsi i szczesliwsi. Moim marzeniem jest aby przydarzalo mi sie wiele okazji by teraz te nowa, nabyta wiedze wykorzystac i rozwijac by moc pomagac innym..
Dziekuje Ci przepieknie za ten wspanialy i jakze wzbogacajacy kurs i do nastepnego spotkania! Monika Wnuczyńska (kurs w Warszawie)

Mogę już śmiało powiedzieć że Metoda działa cuda. Przeprowadzam terapię na moim partnerze, rodzicach i siostrze, wszyscy od razu czują poprawę swojego samopoczucia. Obniżenie stresu, poprawa humoru, usunięcie biegunki, bólów żołądka, wątroby czy gardła. Moja rodzina jest zachwycona i nie mogą uwierzyć jak to możliwe. Cudowna sprawa. Jeszcze raz dziękuje Tobie, Martyno, za super kurs i Bóg zapłać Panu Domancicowi za stworzenie tak efektywnej metody. Pozdrawiam ciepło, Dominika (kurs w Warszawie)

Przyznaję, że długo zwlekałam z opisem swoich odczuć po I stopniu kursu. Jest to wynikiem rozbudzenia się we mnie niepokoju, który zaczął prowadzić mnie do podejmowania działań nad własną przemianą wewnętrzną. Ale o tym za chwilę...
Naturalność zasad działania bioenergii jaką Ty Martynko i Denis zaprezentowaliście wywołała we mnie zarówno fascynację metodą Mistrza Zdenko Domancica, ogromną chęć uzdrawiania świata jak i powątpiewanie w swoje możliwości. Narodziły się pytania: Czy ja jestem do tego stworzona? Czy to moja ścieżka? Czy uda mi się komuś pomoc? Jak zareagują na to inni? Dziś wiem, że Metoda do której mam ogromny szacunek działa z ogromną silą. Jest uderzająco prosta, co czyni z niej potężne narzędzie dobrej mocy i jedynym zadaniem jest tu pokonanie blokad we własnym umyśle i otwarcie się na jej działanie. Dziś dziękuję z całego serca za to, ze jesteś Martynko, za Twoje wykłady, za Twoje głębokie odczucia, którymi dzieliłaś się z taką radością, lekkością i dozą humoru. Uważam, że Terapeuci wykładający tajniki metody podczas II stopnia kursu również wykazali się równie dużym profesjonalizmem, pokorą a zarazem ogromnym poczuciem pewności. A sam Mistrz, którego dane mi było poznać,... no cóż... zaskoczył mnie SIŁĄ ENERGII jaką wnosił, ponadprzeciętnością myślenia i wypowiedziami, w których należało doszukiwać się głębszego sensu, ukrytego dna.
Jestem wdzięczna losowi i wszystkim, dzięki którym trafiłam na ten kurs. Możliwość poznania zasad pracy z Bioenergią oraz wspaniale rezultaty jakie mogę obserwować, są dla mnie przywilejem i radością. Jestem wdzięczna za okazje poznania fantastycznych ludzi, którzy myślą podobnie do mnie i noszą w sercach te samą charyzmę i iskrę do działania na rzecz zdrowia drugiego człowieka. Wracając do niepokoju... Pragnę Wam podziękować za impuls do postrzegania otaczającego mnie świata i ludzi z innej perspektywy. On każdego dnia daje mi znać o sobie zmuszając do nadspodziewanie przyjemnej pracy nad ujarzmianiem własnego ego i reformowania myśli o sobie i innych. Każdego dnia od nowa uczę się jak przeżywać to co jest mi dane ‘’nie rozdrabniając przy tym rzeczywistości’’. To pomaga. Siła uważności jest naprawdę wielka. Rewolucja we mnie i poprzez mnie dokonuje się. Z pozdrowieniami dla Wszystkich Terapeutów, wdzięczna Agnieszka Spirydowicz /Kursy I i II stopnia w Warszawie

Z całego serca dziękuję za wspaniały kurs, pełen wiedzy, radości, żartów i...SERCA.
Energia wykreowana przez Ciebie, Denisa i nas wszystkich była ogromna, wspaniale czysta i dobra:-)!
Nie mogę się nacieszyć faktem, ze nauczyłam się tak wiele na Waszym kursie, ze poznałam tak wspaniałych Nauczycieli i spotkałam przyjaciół, z którymi znam się od wielu poprzednich inkarnacji :-)! i ze będę mogła pomagać ludziom, którzy tego potrzebują!
Martyna, jesteście z Denisem urodzonymi nauczycielami, błogosławieństwem dla tego świata! Jestem niezmiernie wdzięczna, ze Was spotkałam i ze mogę dalej nieść światło metody Domancica, które Wy rozdajecie z tak wielkim SERCEM. Wasz kurs był dla mnie nie tylko nauka technik, ale tez prawdziwa transformacja i ogromnym przeżyciem i radością. Bardzo dziękuję za wszystko:-)! Kupiłam już bilet do Polski na II stopień kursu we wrześniu:-)!
Po powrocie z kursu I stopnia zastałam w domu smutna sytuacje: nasz 10 letnia sunia, wilczyca, przestała chodzić, jeść i zaczęła siusiać pod siebie. Moj mąż był zrozpaczony i bardzo załamany psychicznie, zaczął go bolec kręgosłup. Jak tylko wróciłam z lotniska do domu, zrobiłam i mężowi i suni pierwsza terapie, następnego dnia dwie, i tak przez 4 dni... I pies chodzi, je za dwa psy i nie siusia pod siebie! Sunia jest bardzo ożywiona, bardzo się do mnie przytula (co jest nowością, bo to zawsze okazywała więcej uczuć mojemu mężowi) i generalnie wygląda na bardzo szczęśliwa! Męża nastrój jest radosny a bol kręgosłupa minął! A mi po kursie całkowicie minął bol prawego barku, na który cierpiałam kilka miesięcy! Jeszcze raz dziękuję za wszystko! Mierzynski Elizabeth (kurs w Warszawie)

Jeśli chodzi o kurs to nawet nie wiem jakich słów użyć, żeby wyrazić moje odczucia. W sumie każde słowo wydaje mi się zbyt słabe, zbyt małe nieodpowiednie. Już sam fakt znalezienia się na kursie był nieprawdopodobny, do tej pory nie mogę uwierzyć, że wszystko udało się ogarnąć i zorganizować, a jednak...To był dla mnie DOBRY i bardzo potrzebny czas. Przez te 4 dni doświadczyłam TU I TERAZ. Dziś jestem przekonana, że zrobiłam krok dzięki któremu mogę po prostu pomagać i nie czuć tej ogarniającej mnie wcześniej często bezsilności i bezradności. Jestem z serca wdzięczna za wszystko, za słowa, wiedzę, uśmiech, gesty, za pozytywny czas, za możliwość poznania TAKICH ludzi jak Wy.  Niech Energia Wdzięczności Was otacza. BARDZO Z SERCA DZIĘKUJĘ! W sumie cały czas robię terapie, w większości na najbliższych, ale nie tylko, bez może wielkich fajerwerków, ale z bardzo pozytywnymi odczuciami. Mam za sobą: Terapię związaną ze stresem i bólem ręki, o niej pisałam już do ciebie Martynko. Efekt jakiś był, bo przez kilka dni po terapii bólu nie było albo był znikomy, sen był lepszy, ale potem znowu ból się pojawił. To była moja pierwsza terapia.
 
Terapia na odporność i żołądek – ból żołądka minął i jak na razie nie powrócił, został też odstawiony suplementowany kwas solny i pojawiło się więcej energii. Terapia związana ze złamaniem nadgarstka – z dużym nawrotem bólu ręki w czasie terapii, ale z delikatnym usprawnieniem ręki na koniec. Terapia będzie kontynuowana w takiej samej formie. Terapia związana ze stresem i wysokim poziomem homocysteiny, do tego jest też insulinooporność, otyłość, ale na początek zajęłam się tylko stresem i sercem. Niestety po dwóch dniach terapii trzeciego dnia nie udało się spotkać – zdarzenie losowe. Od jutra znów zaczynamy terapię od początku. Terapia na odporność – to u mojego młodszego syna z nawracającymi różnymi problemami, właściwie niezdiagnozowanymi, robię od dziś drugą turę, przy pierwszej były również bóle brzucha niezidentyfikowane, których nie udało mi się wyeliminować, a teraz wiem że są pasożyty (owsiki widoczne w kale), kaszel i zobaczymy co będzie dalej i jak to pójdzie.
 
Terapia na odporność i stres – to fajny czas był, bo osoba bardzo otwarta, współpracująca, udało się jak na razie trochę ogarnąć stres (było wypłakanie się drugiego dnia), w czasie terapii pokazała się opryszczka (trzeciego dnia) i trochę nie byłam do tego przygotowana (nie pamiętałam co robić), tylko ogrzałam i zbalansowałam, a należało wyciągnąć i jak kończyłam czwartego dnia to opryszczka oczywiście była. Obecnie jestem też w trakcie terapii na wieloletnią bezsenność/depresję. Dziś czwarty dzień i na razie bez efektów, więc co dalej będzie jeszcze nie wiem. A przede mną jeszcze torbiel nadjądrza, trądzik, problemy z uszami/niedosłuch, ból barku, cukrzyca. I to na tyle. Jak na razie największy problem sprawia mi psychokineza. Sama nie wiem dlaczego, ale jakoś automatycznie zaczynam się denerwować jak ktoś się ani troszkę nie wygina i jednocześnie czuję ogromne niedowierzanie że ktoś inny aż tak się wygina. Muszę nauczyć się nad tym jakoś bezemocjonalnie panować. No i niestety w czasie terapii ciągle napływają do mojej głowy jakieś myśli, mózg nie odpuszcza, cały czas staram się przywoływać do porządku, ale…wiem doskonale że jeszcze dużo pracy przede mną. Ogólnie czuję się coraz pewniejsza i silniejsza i powiedziałabym pełna energii. Jeszcze raz z głębi serca dziękuję za wszystko! I mam nadzieję do zobaczenia kiedyś tam! Chciałabym bardzo przyjechać na Twoją terapię do Warszawy i poćwiczyć pod Twoim okiem, ale…trudne to wszystko.
 
Dobrego dnia dla Ciebie Martynko i dla Denisa i Waszych najbliższych! M. Wojdyna (kurs w Warszawie)

Dziękuję za wspaniały Kurs, który w pełni spełnił moje oczekiwania. Wg mnie ilość wykładów i ilość ćwiczeń w parach została dobrana idealnie.
Martyno, Twoja cierpliwość i kompetentne odpowiedzi na nasze pytania poparte własnym doświadczeniem, to wartość sama w sobie, wprost nie do przecenienia.
 
Już z niecierpliwością oczekuję Kursu II-go stopnia w dniach 20-23/09/2018 organizowanego w Polsce (jeśli to możliwe, to już teraz proszę Cię o zapisanie mnie na niego). z podziękowaniami Mirosław Okonkowski
Kilka lat temu trafiłam na metodę Zdenko Domancica … zawsze myślałam, że to za wysokie progi. A jednak. Marzenia się spełniają. Nie wiem jak wyrazić moje uznanie dla wszystkich poznanych tam ludzi i poznana tam wiedzę. Najcenniejsza wiedza w moim życiu. Dziękuje jeszcze raz za wszytko. Dzięki Wam mogę się stać innym człowiekiem i uwierzyć w siebie i cały ten świat! Ania, Ostróda (kurs w Warszawie)

Wczoraj pomogłam kotu, psu i sąsiadce (podeszła z cynizmem, taki ma charakter), ale ponieważ bolał ja kręgosłup i łopatki, poddała się....Poprosiłam ja, żeby zamknęła oczy i oddychała...
Kiedy robiłam pozytywna na stopy (dokładnie położyłam energetyczna poduszkę), zapytałam ja, co czuje (oczy wciąż miała zamknięte)...Asia bez zastanowienia powiedziała, ze czuje, jakbym położyła jej cooo? Poduszkę na stopy ! ;))) Wstała bez bólu pełna energii ! Do zobaczenia we wrześniu :)) Agnieszka (kurs w Warszawie)

Pierwsza terapia z moja Mama. Miała już nie raz ta metoda, ale dziś czułam ze wreszcie ma do mnie zaufanie choć jest sceptykiem. Jej pies Fred z ogromna doza rezerwy witał sie ze mną i bardzo podejrzliwym wzrokiem na mnie zerkał. Nie wiedział czy to, co czuje to jest w porządku. Dziś już miał do mnie więcej zaufania. Cieszę się ze mogę pomagać. Jest tylu, którzy potrzebują tylko boja się poprosić Monika GJ (kurs w Warszawie)

Jesteś takim naszym kreatorem rzeczywistości... dobro tak jak wiedza jest pozytywnie zaraźliwe. Teoria pól morfogenetycznych mówi o tym ze jak na jednej wyspie naukowcy nauczyli małpki myć orzechy to te na innych wyspach tez posiadły ta umiejętność. Inni nazywają tę teorię, teorią setnej małpy, w tej teorii jak 100 się nauczy coś wykonywać później to ta wiedza rozprzestrzenia się niekontrolowanie. To, co Ty robisz zmienia nie tylko ludzi, których uczysz ale tez i świat wokół. Na pewno nas było już więcej niż 100 małpek :) W imieniu wszystkich dziękuje, i też w imieniu tych, którzy dostają ta wiedzę i mądrość rykoszetem, bo wiem ze tak się dzieje, Ania (kurs w Warszawie)

Ten kurs odmieni moje życie. Już odmienił!
W pierwszym dniu kursu – ogromna ciekawość i ulga, że Metoda Zdenko Domancica jest tak wspaniała, jak oczekiwałam, że Martyna okazała się cudownym, cierpliwym i rzeczowym wykładowcą.
W drugim dniu - lekkie zażenowanie moją niezdarnością podczas ćwiczeń
W trzecim – przeróżne pojawiające się bóle w moim ciele (głowy, żołądka) i radość, że coś się oczyszcza, a jednocześnie zachwyt, że tak łatwo można te wszystkie bóle usunąć. Czwarty dzień - cudowne zmęczenie i niecierpliwość, aby już, natychmiast przeprowadzać terapie na rodzinie i znajomych.
Mojemu pierwszemu "pacjentowi" pieskowi "od ręki" pomogłam zwalczyć biegunkę, drugim pacjentem "z łapanki" stał się mój mąż, który zachwycony pierwszym zabiegiem niecierpliwie oczekuje następnych sesji. Już pojawili się następni, którzy są otwarci na energię Rozpiera mnie radość i szczęście, mam wrażenie, że głową sięgam do nieba (tak urosłam). Mogę pomagać całemu światu! Dziękuję, Martyno, jesteś cudowną istotą! Zachwycona Alicja z Warszawy (kurs w Warszawie)

Kochana Martynko, pięknie dziękuję za wiadomość i energetyczne przesłanie, które dosłownie wnika do serca i głowę. .Ze swojej strony dodam, że jestem pod wielkim wrażeniem Twojej osobowości, pozytywnej energii, która jest zaraźliwa. Dla mnie to było wyjątkowe 4 dni, które wciąż przeżywam. Dzięki Tobie, Beatce, Paulinie i innym kursantom nie tracę wiary,  że moje chęci przyniosą pożądane rezultaty. Moja córka twierdzi, że dawno nie widziała mnie tak pozytywnej i za to jeszcze raz bardzo dziękuję. Przytulam mocno i serdecznie Ciebie i Denisa. Małgorzata z Warszawy (kurs w Warszawie)

Jestem optymistycznie nastawiona do pracy tą metodą, gdyż znakomicie zadziałała na moim mężu, który był bardzo sceptycznie nastawiony. Pierwszego dnia był zniecierpliwiony, śledził każdy mój ruch, mówił, „co to ma być?” Robiłam mu kręgosłup, który go bolał od ponad 15 lat. Drugiego dnia nastąpiła przemiana o 360 stopni. Poddał się całkowicie, zrelaksował. Chyba nawet zapłakał, /co starał się ukryć/.Poczuł się dużo lepiej. Trzeciego i czwartego dnia czekał na terapię i ból mu minął. Sama jestem zaskoczona, że tak dobrze wszystko poszło. Poza tym robiłam terapię na nerki, zatoki i płuca. W tym tygodniu mam następnych pacjentów. Pozdrawiam serdecznie, Maria Dymowska (kurs w Warszawie)

Martyno ja jestem pod ogromnym wrażeniem, wiele w moim życiu sie zmieni po tym wszystkim, poznałam wielu wspaniałych Ludzi, metoda jest rewelacyjna. Cieszę się, ze sama mogłam uczestniczyć w terapii przeprowadzonej na mnie przez Zdenka, bo sama wiem teraz, o czym mówię, bo przeszłam to i poczułam. Życzę wszystkiego dobrego, żeby było Nas więcej, Ludzi Świadomych, dobrych i chcących pomagać innym, z prawego serca <3 Beata Kluczyńska  (kurs w Bledzie)

Seminarium oceniam bardzo pozytywnie. Jestem ogromnie zadowolona i dodam, szczęśliwa, że mogłam w nim uczestniczyć. Zdobyta wiedza jest bezcenna. Pozyskanie tej wiedzy i pomoc innym to potrzeba mojego serca i cel, który chciałabym realizować w przyszłości. Atmosfera podczas seminarium była fantastyczna, niepowtarzalna. Nasz Guru otwarty, życzliwy, z poczuciem humoru, co bardzo doceniam w kontaktach międzyludzkich. Wszyscy terapeuci i współpracownicy Z. Domancica, z Tobą na czele, bardzo otwarci i życzliwi. Uważni i pomocni. W moim odczuciu aura życzliwości unosiła się cały czas w powietrzu. Seminarium nastroiło mnie bardzo optymistycznie i nadało nową jakość mojemu życiu i to nie jest slogan. Pozdrawiam bardzo serdecznie, Jola Rogalska Warszawa (kurs w Bledzie)

Martyno,
ja też bardzo Ci dziękuję za miniony przedłużony weekend. Było bajkowo. Ta inna rzeczywistość oczarowała mnie tak, że powrót do rzeczywistości i ostatni poniedziałek był dla mnie dość ciężki. Wibracje z kursu obniżyły mi się dopiero pod koniec dnia i pozwoliły mi się jakoś zabrać za tematy, które leżały odłogiem przez te kilka dni. Słowem lądowanie było trudne, ale nie żałuję absolutnie tego, co wydarzyło się w Warszawie. Już planuję kiedy wybiorę się ponownie na kolejny kurs. Rozmyślam o tym wszystkim, co przyswoiłam sobie podczas skursu i czytam materiał od Ciebie (znakomite kompendium). Jeszcze raz dziękuję w imieniu swoim i taty za fantastyczny czas spędzony dzięki Tobie. Serdecznie pozdrawiam, Marta Dłużak (kurs w Bledzie)

Dobry wieczór. Trudno mi nie napisać kilku słów na temat kursu. Dla mnie było to wydarzenie, które zmieniło wiele, choć nie chcę być zbyt patetyczny. Za wcześnie na gruntowny opis, przemiany trwają, ale są zbyt spektakularne, bym mógł o nich nie wspomieć. Niesamowite przeżycie, rażenie piorunem itp., to okreslenia nie oddające odczucia tego zjawiska. Duże brawa za organizację. Widać profesjonalizm i doświadczenie. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam serdecznie. Bogumił Godlewski. (kurs w Bledzie)

Seminarium II stopnia udane w 100%. Czekałam na to wydarzenie z niecierpliwością. Wszystko zorganizowane perfekcyjnie i czarodziejsko. Dla mnie, to ponowne spotkanie z Mistrzem Zdenko Domancicem i jego pracownikami było naładowaniem akumulatorów do dalszego działania i uzdrawiania potrzebujących. II stopień jest dopełnieniem tego co chcę i robię w życiu i jestem bardzo szczęśliwa że mogłam nauczyć się tej metody na odległość ponieważ rozwinęłam skrzydła jeszcze bardziej. To jest niesamowite co ludzie czują w terapiach na odległość.... Atmosfera oczywiście fantastyczna i budująca. ale nic by tak super nie wyglądało gdyby nie Ty Martynko. Dziękujemy jeszcze raz za Twoją pracę w przygotowaniach i tłumaczeniach oczywiście i za cierpliwość. Czuję turbo energię, która przeze mnie przepływa, ostatnio miałam taką sytuację przy stole z gośćmi, poczułam bardzo silny przypływ energii i wszyscy przy stole czuli mrowienie w dłoniach i mocne ciepło w całym ciele. Czułam że mogę ogrzać cały pokój. Niesamowite i wypełniające radością doświadczenie. Dziękuję z całego serca i pozdrawiam, Beata, Kościerzyna (kurs w Bledzie)

Witam! Dziękuję Ci bardzo za Twoje ciepłe słowa przepełnione pozytywną energią. Wiem ze są skierowane do ogółu - ale ja i tak czuję się szczególnie. Co do kursu to mam dziwne wrażenie jakby w jakiś irracjonaly sposób ciągle trwały. Nic się nie skończyło. Kurs natomiast z perspektywy przecież dopiero kilku dni, wydaje mi się jakimś snem ale snem dobrym milym w którym spotkalam dawno nie widzianych przyjaciół ( nikogo wczes niej nie znalazłam) Ale takie wrażenie mam dopiero teraz ! nie w czasie kursu. Dziękuję Ci za to co robisz! Mirka Kotyńska (kurs w Bledzie)

Dzień dobry Pani Martyno,
Chciałam raz jeszcze serdecznie podziękować za możliwość wzięcia udziału w seminarium, niewątpliwie był to dobrze przeżyty czas, czas który tak jak czuje zaowocuje a może już wydaje owoce. Teraz rozumiem słowa, że potrzebuje Pani kontaktu stałego z wszystkim tym co mam miejsce tam u Pana Zdenca Domancica,  doświadczyłam tego na własnej skórze, naładowałam akumulatory, mam takie poczucie, że naprawdę nic nie zdarza się przypadkiem. Jeśli chodzi o to co wyniosłam tylko dla siebie i miało dla mnie największe znaczenie, to chyba to, że po raz pierwszy uwolniłam się od lęku, że pomagając ludziom mogę wziąć na siebie ich dolegliwość (niestety wcześniej miałam takie doświadczenia, pomogłam swojej koleżance, której zniknął guzek i operacja nie była potrzebna ja natomiast miałam straszne bóle w tej okolicy przez 3 m-ce) robiłam to wtedy nieumiejętnie, wykorzystując swoją energię, teraz świadomość tego, że jesteśmy tylko kanałem pozwoliła ten lęk wyrzucić. Katarzyna Własińska (kurs w Bledzie)

Przeczytałam dwie książki w jez. polskim o Zdenku Domancicu i jestem pod wielkim wrażeniem. Dla mnie nie ma żadnej wątpliwości, ze to jest człowiek o wielkiej świadomości, który przyszedł na świat aby ludziom pomoc, a także żeby otworzyli oczy i dotarło do nich, że musimy samodzielnie myśleć a nie być niewolnikami systemów. Życzę Pani, Pani Martyno i Zdenko wszystkiego najlepszego w szlachetnej pracy dla ludzkości. Z miłością Gabriela
Przeczytałam dwie książki w jez. polskim o Zdenku Domancicu i jestem pod wielkim wrażeniem. Dla mnie nie ma żadnej wątpliwości, ze to jest człowiek o wielkiej świadomości, który przyszedł na świat aby ludziom pomoc, a także żeby otworzyli oczy i dotarło do nich, że musimy samodzielnie myśleć a nie być niewolnikami systemów. Życzę Pani, Pani Martyno i Zdenko wszystkiego najlepszego w szlachetnej pracy dla ludzkości. Z miłością Gabriela (kurs w Bledzie)

Bardzo dziękuję za te miłe słowa podziękowań i pięknych życzeń, które do nas napisałaś. Ja również chcę Ci podziękować za Twoją przemiłą, sympatyczną, życzliwą  postawę wobec naszej grupy i wszystkich uczestników. Nie na co dzień spotyka się tego typu ludzi, tryskających radością i pozytywnym nastawieniem do ludzi i świata. Ja dodatkowo dziękuję za wesołe i ciepłe spotkania przy wspólnym stole, za Twoją gotowość do pomocy, cierpliwość w tłumaczeniu, wyrozumiałość za zakłócanie ciszy nocnej.  Bardzo się cieszę, że miałam możliwość wzięcia udziału w seminarium. To były dla mnie niezwykłe dni. Z gatunku tych magicznych, niezmiernie ważnych i bardzo dużo wnoszących do mojego życia. Mam nadzieję, że to wszystko czego się nauczyłam wykorzystam do pomocy innym. Pozdrawiam ciepło. Życzę wszystkiego dobrego. Janina Kuś (kurs w Bledzie)

Droga Pani Martyno
Chciałam Pani serdecznie podziękować za stworzenie możliwości wyjazdu do Bledu i skorzystania z Terapii Zdenka Domanicica, wyjazdu do cudownego miejsca pełnego dobrej energii i ciepła pracujących tam Terapeutów i samego Mistrza Pana Zdenka Domacnica. Miejsca, w którym spotkałam bardzo ciekawych miłych ludzi, od których bez względu na stan Ich zdrowia emanowało ciepło. Pani Martyno mało jest takich miejsc, których celem jest przywracanie ludziom nadziei i miejsc, w których zapomina się o problemach, które każdy z nas ma na codzienne. Wszystkim, którzy tracą sens życia, którzy nie mogą wyzwolić się od rożnego rodzaju natręctw, którzy maja wrażenie, ze życie z nich ucieka namawiam przyjedźcie do Bledu na terapie. Sami przekonajcie się jak wiele możecie zrobić dla siebie, dla swoich bliskich, jak powraca do was chęć do życia. Pan Zdenko Domancic oraz Jego Rycerze jak Ich nazywa tzn. Terapeuci nie kreują się na Bogów tylko każdemu z nas uzmysławiają, ze i nas stać na to, by moc pomoc swoim bliskim i oczywiście sobie.
JESLI MOZECIE KOCHANI TO KORZYSTAJCIE Z TERAPII ZDENKA DOMACICA Trudno nam wierzyć w takie metody, gdy wokół świat roi się od wszelkiego rodzaju specyfików na wszystko TA TERAPIA NAPRAWDE DZIALA
Pani Martyno dziękujemy Pani za opiekę za stwarzanie milej atmosfery Pani jest żywym dowodem na to, że ta Terapia ma jeszcze sile odmładzając......choć Pani mając te swoje dwadzieścia..... odmładzać się nie musi. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich Uczestników Seminarium w Bledzie -listopad/grudzień mam nadzieje na zobaczenie wkrótce, Lucyna (kurs w Bledzie)

Dziękuję Martyna. Wrażenia moje znasz, bo już mówiłam. Dla mnie jesteś bardzo inspirującą osobą i z przyjemnością Ciebie słucham i czytam. Dla mnie takie osobiste dodatkowe doświadczenia jak się widzę w roli terapeuty. Ja pracuje z ludźmi codziennie, ale raczej mentalnie. Słucham doradzam. Czasem robię masaże tkanek głębokich czy na odległość zabiegi, w większości jednak jestem słuchaczem i doradzaczem. Momentami jest bardzo ciężko :)) Funkcja już mnie zaczęła przygniatać. Na kursie zobaczyłam siebie na nowo w roli terapeuty, który pokornie robi SWOJE i mało mówi. Dużo bardziej czuję się w tym spełniona. Dziękuję za umożliwienie mi wzięcia udziału w zajęciach. Postaram się by w moim życiu więcej było takiej pracy..:) Bardzo piękne jest też Twoje podejście do bycia nauczycielem. To dla  mnie inspirujące :) ciepło pozdrawiam i ściskam. MONIKA Z. (kurs w Warszawie)

Dobry wieczór Martyno, Po pierwsze chcemy podziękować za niezwykle cztery dni. Świetnie skomponowane, zrównoważone wiedza i ćwiczenia praktyczne. Dlatego wiedzę chłonęliśmy, a do ćwiczeń przykładaliśmy się z przyjemnością. Naprawdę jesteś dobrą nauczycielką, masz do tego smykałkę, a demonstracje Denisa i jego rady pozwoliły poczuć się nam pewniej w nowych okolicznościach;). No i oboje zdrowiejemy, za co osobne podziękowania dla Was obojga. Od wczoraj rozpoczęliśmy tez terapie dla naszych bliskich. Pracujemy z moja córka ( celiakia i kobiece dolegliwości) i jej narzeczonym (łuszczyca). Są bardzo otwarci i dobrze reagują na terapie (dzisiaj były drugie sesje). Agnieszka i Dawid (kurs w Warszawie)

Dziękuję, Martyno, jesteś cudowną istotą!  Zachwycona Alicja z Warszawy. Dzięki za wszystko. Każdy z nas odczuł to w podobny sposób. Ktoś lub coś skłoniło nas do przyjścia na ten kurs i była to specjalna lekcja dobroci i wrażliwości. Jesteśmy Wam za to wdzięczni. Mam nadzieję, że wydatnie wpłynie to na możliwość innego spojrzenia na świat. Jeszcze raz dzięki śliczne. Anka M-K. (kurs w Warszawie)

Moje refleksje po kursie są same pozytywne:
- Radosna, naturalna atmosfera panująca w trakcie kursu ułatwiała przyswajanie wiedzy i umiejętności praktycznych. Martyna Twoja łatwość dzielenia się wiedzą, otwartość, życzliwość - pomagały od razu się odnaleźć, tzn. że ani przez moment nie pomyślałam po co ja tu przyszłam - to nie dla mnie, nie dam rady.
- Było dużo czasu na ćwiczenia, podczas których wsparcie i uważność Waszej Czwórki były bardzo pomocne (zwłaszcza Denis miał dużo istotnych wskazówek). Dzięki takiemu zanurzeniu w ćwiczenia dużo łatwiej było się nauczyć jak stosować Metodę w praktyce. Wiem, że można chodzić na roczny kurs (na którym zostanie omówione mnóstwo zagadnień) i nie nabyć umiejętności praktycznych. Moja nieżyjąca już Mama skończyła m.in. kurs bioterapii, ale nigdy jej nie stosowała.
- Możliwość przyjrzenia się terapii w praktyce była też ważnym doświadczeniem,taki rodzaj oswojenia Metody - i ta radość na twarzach uczestników czwartego dnia.
- Istotna jest też możliwość otrzymania wsparcia po kursie - grupa na FB, uczestnicy kursu.

Moje pierwsze doświadczenia po kursie:
- Pies po drugim dniu kursu zaszczekał na mnie jak byłam na zewnątrz, on nigdy nie szczeka na domowników wracających do domu, tylko na obcych. Nie skojarzyłam tego na początku, bo jak weszłam do domu, to nie szczekał.
- W niedzielę od razu po kursie dostałam maila od mojej nauczycielki tańca Hula, że nie rozpoczynamy zajęć, bo w październiku idzie na operację kolana. Ja w euforii po zakończonym kursie od razu chciałam ją nakierować na Was, uznałam, że na pewno jej pomożecie. I to było moje potrzebne uziemienie, dotarło od razu do mnie, że można pomagać tylko tym, co chcą tej pomocy.
- W zeszłym tygodniu zrobiłam terapię mojemu mężowi, bardziej w celu oswojenia się z Metodą - chętnie uczestniczył, dużo pozytywnej energii się uwolniło w trakcie.
- O pomoc poprosiła mnie też koleżanka (problem ze stopą i biodrem) i ja na początku poleciłam jej terapie w Klinice Zdrowie, ale się tym nie zainteresowała. Pomyślałam, że jednak zawsze warto spróbować, skoro taka prośba do mnie dotarła - zacznę w tym tygodniu.

Na koniec napiszę dlaczego przyszłam na kurs. Już jakiś czas temu słyszałam o MD, ale nigdy nie pomyślałam, że mogłabym się jej uczyć. Kupiłam książkę prof. Radovan Starc, „Leczenie bioenergią według metody Zdenka Domančića”, która trochę poleżała. W lato ją przeczytałam i nagle zapragnęłam pójść na kurs, od razu znalazłam wrześniowy termin. I nie wiem co się stało, ja właściwie nie zapisuję się na drogie kursy (bo mam wrażenie, że cena za kurs nie jest adekwatna do umiejętności, które można uzyskać po kursie), nigdy też nie myślałam o kursie bioenergoterapii. Poczułam wewnętrzny przymus zapisania się, zmieniłam inne swoje plany, po raz pierwszy doznałam takiego uczucia, że moje wnętrze podjęło już decyzję, a umysł może przedstawiać różne argumenty, a i tak nie ma to znaczenia. Jeszcze po wpłacie zaliczki myślałam, że może się wycofam.
Dzienniczek wypełniony załączam.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie, Kasia Krajewska (kurs w Warszawie)

Martyna,
Dziekuje raz jeszcze za wspaniale doswiadczenie. Ponizej kilka slow, moze sie przydadza. Przepraszam za brak polskiej czcionki. Pozdrawiam goraco i udanego weekendu. Ja juz konkretnie praktykuje.
Chcialam zlozyc gorace podziekowania Martynie, Denisowi, Pauli i Ani za wspanialy training.
Bylam pod wrazeniem nie tylko szeroka wiedza jaka Martyna w profesjonalny sposob sie z nami podzielila, ale tez energia jaka zostala stworzona na naszych zajeciach metody Zdenka Domencica. Mam za soba wiele treningow w dziedzinie bioenergoterapii ale pierwszy raz docenilam, ze praca z nia moze byc lekka i mila. Cala zaloga byla jednym wielkim energetycznym usmiechem, co jest chyba najlepszym dowodem na skutecznosc metody. Bardzo docenilam sposob w jaki pracuje sie z pacjentami. Martyna i Denis byli w stanie rozluznic pacjentow i dac im nadzieje na wyzdrowienie. Bylam pod wrazeniem lingwistycznych umiejetnosci Martyny jak rowniez poziomu jej energii, pracowala z nami od rana do nocy, a zawsze wygladala na wypoczeta i pelna witalnosc.
Polecam goraco i dziekuje raz jeszcze za wzbogacajace doswiadczenie.
Pozdrawiam, Agnieszka Laskus (kurs w Warszawie)

Wróć do spisu treści